sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział XI- Trudne kontakty

Wtorek, 20 września 2015

Wstałam do szkoły tak jak zwykle. Pojechałyśmy autobusem do szkoły. Pierwsze pięć lekcji odbyło się według planu. Natomiast reszta lekcji była odwołana, ponieważ było strasznie gorąco. Na jednej z przerw. Podeszłam znowu do nowej uczennicy i pytałam, ale milczała. Powiedziałam w końcu:
-Odezwij się! Dziewczyno!
-Coo?
-Dam Ci mój adres. Przyjdź do mnie dzisiaj. Pomogę Ci.
Zapisałam na kartce adres i poszłam. Miałam nadzieję, że przyjdzie. W domu byłyśmy już o 13:00.
Zjadłyśmy wspólny obiad. Czekałam na tą dziewczyną, ale nie przychodziła. Postanowiłam, że pójdę odrobić lekcję. Później, poszłam do Zuzy, opowiedziałam jej o odwiedzinach. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć ,ale nie zdążyłam. Gosposia otwarła przede mną i powiedziała, że nie życzy sobie takich odwiedzin. Wybiegłam przed dom. Na szczęście nie zaszła daleko. Podbiegłam i powiedziałam:
-Cześć, chodź ze mną.
-Ale twoja mama mnie nie chce.
-...To nie była moja mama.
-A kto?
-To była gosposia, ja nie mam mamy.
-Ja...też nie mam.
-Chodź do mnie.
Poszłyśmy. Byłam zdziwiona, bo odzywała się do mnie. Poszłyśmy do mojego pokoju, tam czekała na nas już Zuza. Wypytywałyśmy ją, ale ona znowu milczała. Powiedziałam Zuzii, aby opuściła pokój. Tak jak podejrzewałam, po wyjściu Zuzy, dziewczyna odezwała się. Zapytałam:
-Jak się nazywasz?
-Karolina Bartkowiak.
-Ładne imię, ja jestem Lilianna Majewska.
-...Po co mnie tu zaprosiłaś?
-Chcę cię poznać.
-A pytałaś czy ja chcę?
-No nie, ale widziałam, że nie masz znajomych i chcę Ci pomóc.
-Ale ja nie chcę pomocy! Cześć!
Wstała i poszła. Ale ja nie miałam zamiaru się poddać.


Piątek, 24 września 2015

Zaspałam do szkoły. Budzik mnie nie obudził. Musiałam błagać Liliannę, aby mnie podwiozła. 
W szkole czekali już na mnie wszyscy. Zaczęły się akurat lekcję. Weszłam do klasy, a tam wszystkie ławki były zajęte, oprócz jednej. Siedziała w niej sama Karolina. Wszyscy wpatrywali się we mnie, byli ciekawi czy usiądę. A ja, jak gdyby nigdy nic, usiadłam koło Karoliny i powiedziałam "Cześć". Uśmiechnęła się do mnie i odpowiedziała, tak samo. 
Po lekcji, podchodzili do mnie znajomi i pytali "Jak się siedziało z tą brzydulą?". Wkurzało mnie to. Nie znali jej, a uważali za najgorszą. W szczególności starsi chłopacy. Umówiłam się z nią. 
Miała znowu przyjść do mnie do domu.
Ok. 16:00, odwiedziła mnie. Wtedy, opowiedziała o sobie dużo rzeczy. Ja jej o mnie też. Miałyśmy wspólne zainteresowania. Ale ja chciałam odmienić jej wygląd. Postanowiłam zawołać Zuzę. Karolina też już się z nią zapoznała. Opowiedziałyśmy jej o swoim planie. Nie była zadowolona, ale po długich namowach, zgodziła się. 
Poszłyśmy do łazienki. Umyłyśmy jej włosy i wysuszyłyśmy. Miała takie piękne, długie włosy, a ona upinała je w koka. Uczesałyśmy i troszkę wyprostowały.
Następnie zrobiłyśmy jej maseczkę. Nie chciała się namówić. 
Później podkreśliłyśmy jej naturalny wygląd. Wyglądała cudownie. Został nam jeszcze ubiór. Na szczęście miałyśmy rzeczy w szafie. Wybrałyśmy ubrania w sam raz dla niej i kazałyśmy ubrać. Gdy weszła do pokoju wyglądała olśniewająco. Byłam pewna, że chłopacy ze szkoły na pewno będą zaskoczeni. 
Ona sama siebie nie poznawała. Tylko powtarzałam jej, żeby układała sobie tak włosy i malowała się kosmetykami, które jej dałyśmy. Później zapytałam:
-A powiesz mi, coś o twojej rodzinie?
-...Ja nie chcę o tym mówić.
-Ja też Ci opowiem o swojej.
-No dobrze, niech Ci będzie.. A więc moja mama, jak już wiesz, nie żyje. Zmarła podczas porodu.
Tata obwiniał mnie. Pracuje jako architekt, ale nie mamy dużo pieniędzy. Zaczął mnie zaniedbywać, przestał kupować mi rzeczy. W końcu w szkole, znajomi zaczęli mnie odrzucać, ponieważ wyglądałam okropnie. Tata z powodu pracy musiał przeprowadzić się do Torunia, chciał zostawić mnie, ale ja opowiedziałam mu o problemach w szkole i zabrał mnie ze sobą.
-Przepraszam, że Cię tak męczyłam. Współczuję Ci.
-Teraz ty opowiedz!
-No dobrze, a więc moja mama... zginęła w wypadku samochodowym parę lat temu. Nie mogliśmy się po tym pozbierać, jeszcze w dodatku Alan był taki mały, on potrzebował mamy. Mój tata jest biznesmenem i jak on nie ma zbytnio czasu.
-A kto to, na kobieta na dole?
-Chodzi Ci o tą w ciąży?
-Tak
-To mama Zuzy, parę miesięcy temu wzięła ślub z moim ojcem.
-Aha. No mój tata też nie ma dla mnie czasu, ale twój na pewno jest sto razy lepszy od mojego.
-...
-Późno się zrobiło, muszę wracać. Pa.
-Pa.


2 komentarze:

  1. Jeeeej uno <3
    Po pierwsze chciałabym Ci złożyć gratki ,bo masz już prawie tysiąc wyświetleń!!!!!!!!!!!!
    Brawoooo Gratuluję <3
    Rpzdział boski cudny śliczny <3
    Jak można tak pisać kurwa czemu ja tak nie umiem... chamstwo..
    Czekam na nexcik <3
    Zapraszam do sb <3
    Magic Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję. Już prawie 1000? LOL
      Na pewno wpadnę.
      K.M.

      Usuń